Panowie, potrzebuje pomocy. Zaczne od poczatku. Pare dni temu sie czyms zatrulem, dokladnie 2 stycznia. Obudzilem sie tego dnia kolo 8 rano (dla mnie jest to 3-4 godzina snu) i rzygalem "piana", wiecie, takie soki zoladkowe. I tak caly dzien lezalem w lozku, co chwile do lazienki. Do tego biegunka. Nie mialem nawet sily wejsc na torga ;d Wieczorem rodzice wrocili i kazali mi zmierzyc temperature. Bylo 38~. Pojechalem na szpital. Pol minuty rozmowy, szybkie badanie stetoskopem. Przepisali Nifuroksazyd + kazali wziac cos na goraczke i odwodnienie. Postawilem na Aspiryne bo zawsze mi pomagala przy przeziebieniu z goraczka. No i Litorsal na odwodnienie.
Nifuroksazyd pomogl, drugiego dnia (3 stycznia) juz czulem sie dobrze, nie rzygalem, apetyt wrocil, ale goraczka sie trzymala. Kolejne dni to juz bylo super, apetyt normalny. Ale ta temperatura sie dziwnie utrzymuje mimo, ze lykalem Aspiryne. Waha sie w granicach 36,5-37,5. Wczoraj na noc ostatni raz lyknelem aspirynke, czyli jakies 30h temu. No i caly dzien mialem temperature ok. 37. Teraz mam 37,1. No i zaczyna mnie to martwic bo raczej taka temperatura nie jest normala. I teraz pytanie, isc do lekarza czy jest to tylko nastepstwo tego zatrucia i bedzie tak jeszcze pare dni? I czy lykac dalej aspirynke? Nifuroksazydu nie lykam juz, kazali przestac gdy wymioty/biegunka ustapia.
Zakładki