Tak, jest. Tego sylwestra będzie już dwudziestolecie (w zasadzie było w wigilię :P). Nigdy z nikim nie byłem, nigdy nie próbowałem. Powodów jest wiele.
Wersja do druku
Ja jestem mako neurotyczny, przez co nie umiem sie zakochac. Zakochanie to obosieczny miecz, albo wypali albo nie, trakze strach przed zranieniem Tez jest. I w koncu: nie spotkalem jescze laski zktora moglbym pogadac o czyms konkretnym. Ladne sa, ale nie podoba mi sie wariant krotkiego intensywnego jebania, chcialbym cos na dluzej.
"Po pierwsze bardzo ciężko byłoby mi w ogóle znaleźć osobę bliską mi filozoficznie, a co dopiero "zakochać się" z wzajemnością. A jak już kiedyś pisałem dla mnie związki bez zgodności filozoficznej są irracjonalne. Poza tym są jeszcze inne powody, z niektórymi nawet sam się do końca nie zgadzam (są bardziej na zasadzie niechcianych "blokad"), ale mają dużą "siłę przebicia" przez co jestem póki co zmuszony je uznawać."
Tak mniej-więcej brzmiał tamten post, reszta była offtopem.
Pewnie mu się z wigilią pojebało :F
Single z wyboru: czy przez te kilka/kilkanaście lat nigdy nie brakowało Wam czułości, bliskości drugiej osoby? Takiego poczucia, że ktoś jest i Was kocha? (nie mówię o miłości rodzinnej)